- Witam. Na początku zebrania, chciałem przedstawić nowych członków Zakonu. - pokazał dłonią na pierwszą stojącą obok niego osobę - Od mojej prawej: Fernando i María, pochodzą z Hiszpanii, Nick i jeszcze Adam i Sean - w tym momencie Tonks chrząknęła cicho, próbując powstrzymać śmiech, po czym spojrzała na swoje przyjaciółki, jedna z nich była wgapiona jak w obrazek w Sean, a druga uśmiechała się do swojego chłopaka.
- No więc, zajmijcie miejsca. Jak widzicie jest nas coraz więcej, jak dobrze dojdzie jeszcze kilka osób, tylko musimy trochę poczekać.
- Możemy już powoli wszystkich swatać, nie sądzisz Remus? - spytała rozbawiona Tonks
- Tonks, mogę już zaczynać? - spytał poirytowany Alastor.
- Jasne, rób co chcesz. - uśmiechnęła się Tonks.
Półtorej godziny monologu Szaloonokiego, dała się we znaki dla wszystkich osób, gdyż wszyscy padali ze zmęczenia. Kiedy zebranie skończyło się, Amelia, Tom, Molly i Artur jako jedyni wrócili do domu, aby zająć się dziećmi. Syriusz poszedł nakarmić Hardodzioba, a przy stole zostały prawie wszystkiego zakochane pary. Siedząc przy stole, w pewnej chwili Tonks westchnęła i spytała, czy ktoś chce piwo kremowe, nikt nie wykazywał najmniejszego zainteresowania tym pytaniem, wstała z krzesła i poszła do kuchni. Szukając w kuchni piwa kremowego, nie zauważyła kiedy wszedł Remus. Gdy wreszcie znalazła butelkę, odwróciła się na pięcie i podskoczyła na jego widok wypuszczając butelkę z dłoni. Na szczęście Remus złapał szybko butelkę i podał ją Tonks. Różowowłosa uśmiechnęła się delikatnie.
- Dziękuje i na drugi raz tak mnie nie strasz. Remus, to nie na moje nerwy.
- Nie chciałem, wybaczysz mi? - spytał, uśmiechając się i patrząc jej w oczy.
- Mam zasadę, że na przyjaciół się długo nie gniewam. - powiedziała Tonks, otwierając butelkę - chcesz trochę?
- No to najwidoczniej mam szczęście, tylko nie wiem czy z powodu tego że nazwałaś mnie swoim przyjacielem czy z tego że się długo nie gniewasz. - zaśmiał się Remus, po czym powiedział - Nie, dziękuje.
- Dlaczego miałabym cię tak nie nazwać? Znamy się od kilku lat, odkąd ja i Alex jesteśmy przyjaciółkami. - spojrzała na niego Tonks, siadając na blacie.
- No tak, nawet nie wiedziałam że to tak szybko minęło. Wy zdążyliście ukończyć Hogwart, zostałyście aurorkami.
- Tak, dość szybko. Ellie pewnie niedługo wyjdzie za mąż, jak się Adam postara. Ale mi jakoś się nie śpieszy. - uśmiechnęła się Tonks.
- Czekasz na księcia z bajki? - spytał rozbawiony Remus.
- Nie, nawet na niego nie liczę. Mi wystarczy prawdziwa miłość, odwzajemniona oczywiście. - roześmiała się różowowłosa.
- No oczywiście, inaczej nie ma po co. Wracamy? - spytał, pokazując w kierunku drzwi.
- Tak jasne. - powiedziała Dora, schodząc z blatu i wychodząc z kuchni.
▬▬ ♣ ▬▬
Z powodu powoli zbliżającego się końca września, robiło się coraz zimniej, oczywiście nie obyło się bez choroby, jakim było mocne przeziębienie. Tonks za wszelką cenę chciała przekonać własną matkę, o tym że nic jej nie jest, lecz to jej nie pomagało. Andromeda uspokoiła się dopiero, gdy Syriusza zaoferował swoją pomoc i obiecał, że zaopiekuje się Dorą, dając jej przy tym pokój do spania na Grimmauld Pace. Przez chorobę różowowłosa nie mogła pracować, więc cały dzień siedziała w pokoju. Jedyną rozrywką, było dla niej czytanie książek pożyczonych od Remusa. Gdyż nie mogła być na spotkaniach Zakonu, z tego powodu iż Moody zabronił jej przychodzić, ciekawiło ją co się dzieje bez niej. Dziś jednak miała inne plany i postanowiła podsłuchać co tam się dzieje. Będąc w kuchni, otworzyła delikatnie drzwi i zaczęła słuchać. W czasie jak zwykle monologu, usłyszała trzy nowe imiona, które z pewnością należały do nowych członków Zakonu. Po kilku minutach stania tam, Tonks postanowiła wrócić do pokoju. Pech chciał, że na korytarzy wpadła na wysokiego, przystojnego mężczyznę.
- Cześć, jestem Tim - powiedział, uśmiechając się i wyciągając do niej dłoń.
- Tonks, miło mi. Jesteś nowy w Zakonie, prawda?
- Tak. Moody mówi dużo o tobie. Podobno jest zdolną aurorką, co potwierdzając wszyscy.
- Może trochę przesadza - uśmiechnęła się Tonks - Dobra, muszę iść. Do zobaczenia.
- No mam taką nadzieję. Słuchaj, co robisz w sobotę?
- Najprawdopodobniej siedzę tutaj z tym zgredem moim kuzynem. A co?
- Może masz ochotę na piwo kremowe w tą sobotę? Nie mogę o Hogsmeads, ale możemy tutaj je wypić. Mógłbym przyjść około 11.
- No w sumie czemu nie. No to do zobaczenia - uśmiechnęła się Tonks i pobiegła na górę do swojego pokoju, gdzie wskoczyła na łóżko i znów zaczęła czytać książkę. Po piętnastu minutach pogrążona w lekturze usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - zawołała, wciąż czytając książkę, po czym zauważyła Alex siadającą obok niej. Poderwała się szybko do pozycji siedzącej i spojrzała na przyjaciółkę.
- Alex, kim jest ten cały Tim?
- Ach, ten laluś. Pracuje w Departamencie Magicznego Transportu. Jest strasznie zakochany w sobie.
- Czyli pewnie nie spodoba ci się to, że się z nim umówiłam.
- Co zrobiłaś? Nimfadoro Tonks, myślisz że mogłabyś być szczęśliwa z takim gościem? - spytała Alex, podnosząc głos na przyjaciółkę.
- Po pierwsze, nie mów do mnie Nimfadora, po drugie nie krzycz na mnie, to że jesteś starsza o dwa miesiące nic nie zmienia i po trzecie to spotkanie, nie ślub.
- Przepraszam po prostu martwię się o ciebie. Jesteś moją przyjaciółkę i sądzę że to nie spodoba się tak samo mi jak i Ellie, Remusowi.
- Wiem i za to ci dziękuje. - powiedziała Tonks i przytuliła przyjaciółkę - Dajcie mi chodziarz się czegoś dowiedzieć o nim, dopiero potem będziecie go oceniać. Dobrze?
- No dobrze, ale mam nadzieję się mądrze wybierzesz.
Bardzo wciągające ^^ Super, super i jeszcze raz super ! ♥ Loffciam tego bloga ^^
OdpowiedzUsuńRoxy ♥