niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 2 - Cały dzień na Grimmauld Place.

Kiedy rano Tonks obudziła się w swoim mieszkaniu, zastała w kuchni Ellie. Odkąd zostały aurorkami, mieszkały ze sobą. Kawalerkę dzieliły również z Alex, ale ta przez jakiś czas mieszkała u swojego brata. Ich mieszkanie nie należało do dużych. Znajdowały się tu tylko 3 pokoje, łazienka, bardzo mała kuchnia i salon, jednak dziewczyny uwielbiały je. Kiedy podeszła do przyjaciółki, zauważyła sowę siedzącą na parapecie.
- Tonks, to sowa twojej mamy - powiedziała Ellie i wpuściła ją do środka, dając jej trochę jedzenia.
Rożowowłosa odwinęła pergamin z jej nogi i przeczytała list. Brunetka spojrzała na nią, delikatnie głaszcząc sowę.
- Coś się stało? - spytała z powagą w głosie.
- Piszą, że nie będą mogli przyjść pomóc w sprzątaniu i żebym pozdrowiła wszystko. No trudno. - mruknęła Tonks i odłożyła pergamin. - idziemy?
- Tak, jasne. Ale nie chcesz nic jeść? - spytała Ellie, wstając od stołu.
- Nie bardzo, nie mam apetytu. - powiedziała Tonks i w jednej chwili nałożyła płaszcz, po czym Ellie ubrała się.
Po 15 minutach znalazły się w domu Black'ów. Tonks rozejrzała się na korytarzu, dziś uważając na nogę trolla i tylko delikatnie ją przesuwając. Nigdzie nie było nikogo widać.
- Pójdę na górę, może tam będą. - powiedziała Ellie i ruszyła w stronę schodów.
- Dobra, ja pójdę tutaj. - mruknęła Tonks i weszła do pokoju. Przy stole zauważyła tylko Remusa, siedzącego na stertą pergaminu.
- Cześć, Remus - uśmiechnęła się, siadając naprzeciwko niego. Lupin podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się.
- Cześć. Sama przyszłaś, gdzie Ellie? - spytał, rozglądając się dookoła.
- Poszła na górę, chyba do Alex. - odpowiedziała Tonks, prostując się na krześle i patrząc na pergaminy. - co to?
- Spis śmierciożerców, dostałem zadanie to uporządkować. Chcesz mi pomóc? - spytał, wciąż się uśmiechając.
- Jasne, to lepsze niż sprzątanie. - zaśmiała się Tonks i wzięła do ręki pierwszy lepszy pergamin. - Fenrir Greyback, ja to mam szczęście - mruknęła i odłożyła pergamin, po czym spojrzała na Remus.
- Remus, wszystko dobrze? Nie powinnam czytać tego na głos, przepraszam. - powiedziała różowowłosa.
- Nie to nie twoja wina, Tonks. Nie przejmuj się, przywykłem do tego nazwiska. - przerwał, gdy usłyszał krzyki, dochodzące z góry - Oho, Łapa znów się kłóci z dzieciakami. - mruknął Remus, wstając od stołu i wychodząc z pokoju. Tonks podążyła jego krokiem, kierując się na drugie piętro, skąd dochodziły krzyki.
- Tyle razy wam mówiłem, żebyście nie dotykali tych rzeczy! Ależ oczywiście wy nie słuchacie się mnie! - krzyknął Syriusz, na stojący przy ścianie rodzeństwo Weasleyów i Hermione.
- Przepraszamy - wszyscy mruknęli jednogłośnie.
- Syriusz, daj spokój. Przecież to jeszcze dzieci. - powiedziała Tonks, patrząc na dzieci.
- No już nie takie małe, mogli by trochę pomyśleć o konsekwencjach.
- A ty w ich wieku myślałeś? - spojrzał na niego badawczo Remus, a Dora zaśmiała się. Syriusz milczał, a po chwili na korytarzy pojawiły się Ellie i Alex w doskonałych humorach.
- Coś się stało? - spytała Alex, patrząc na swojego brata.
- Nie, nic. - odpowiedział Lupin, uśmiechając się do siostry.
- To dobrze. Tonks, chodź, musimy coś ci pokazać. - powiedziała szatynka i pociągnęła przyjaciółkę za rękę na górę. Kiedy znalazły się już na korytarzy 3 piętra, pokazały dla różowowłosej drzwi z napisem "Andromeda". Dora uśmiechnęła się pod nosem, patrząc na przyjaciółki.
- Pokój mamy, ciekawe jak wygląda po tylu latach. - mruknęła Tonks, odsuwając się od drzwi.
- No to sprawdź to! - wykrzyknęła Ellie, uśmiechając się.
- Zapytam się Syriusza, czy będę mogła go wyremontować. Wtedy będę mogła tu nocować, a ty będziesz miała mieszkanie dla siebie i dla Adama - zaśmiała się, wskazując na Ellie, która miała rumieńce na twarzy.
- Tylko pamiętaj naszą zasadę, jedna bierze drugą na świadka. - zaśmiała się Alex, przytulając przyjaciółkę.
- Ale jedna z nas będzie miała problem - zaśmiała się Tonks. 
- No chyba tak, chyba że któraś z nas zostanie starą panną, ale nie życzę wam tego. - mruknęła rozbawiona Ellie.
Cała trójka przyjaciółek zeszła ze śmiechem na dół, do jadalni. 
- A wam co tak wesoło? - spojrzał na nich Syriusz, uśmiechając się. 
- A nic, nic. Czy musi być jakiś powód do uśmiechu? - spytała Tonks, siadając na krześle obok Alex. 
- Dobra, ja się będę już zbierać. Umówiłam się z Adamem. - powiedziała Ellie, uśmiechając się nieśmiało.
- Mam dziś nie wracać do domu? - spytała rozbawiona Tonks, patrząc na przyjaciółkę.
- Jeśli chcesz Tonks, możesz dziś zostać. Mamy wolny pokój. - powiedział Syriusz, siadając na krześle i przyglądając się kuzynce.
- Słyszałaś, macie wolne mieszkanie. Skorzystaj z tego i dobrej zabawy - krzyknęła za Ellie, różowowłosa śmiejąc się, po czym spojrzała na drugą przyjaciółkę.
- Alex, zostajesz tu czy wracacie do domu? - odwróciła wzrok w kierunku Remusa.
- Amelia prosiła mnie o zajęcie się dzieciakami dziś, mają wesele kuzynki Tom'a, więc ja spadam. - powiedziała Alex, po czym sama wstała z krzesła, podeszła do brata i musnęła go delikatnie w policzek, po czym przytuliła swoją przyjaciółkę i pożegnała się z reszta. Tonks spojrzała na Łapę i Lunatyka, uśmiechając się.
- Jakieś plany na wieczór? - spytała, prostując się na krześle.
- Partyjka szachów czarodziei? - zaproponował nieśmiało Syriusz, po czym wszyscy w pomieszczeniu wybuchli śmiechem. 
- Chyba jedna się wcześniej położę - powiedziała Tonks, jeszcze rozbawiona. 
- Dobra, jak chcesz. Lunatyk, pokaż pannie Tonks wolny pokój. - mruknął Syriusz, wychodząc do kuchni.
Dora spojrzała na niego przez ramię, po czym zwróciła się do Remusa.
- Po co on poszedł? 
- Po Ognistą Whisky, nie chce być w to mieszany. Chodź, pokaże ci ten pokój. - powiedziała, uśmiechając się i wychodząc z pokoju, po czym różowowłosa podążyła jego śladem. Kiedy dotarli na pierwsze piętro, Remus wskazał pierwszy pokój po prawej stronie. 
- To tu. Potrzebujesz czegoś? - spojrzała na nią. 
- Masz może pożyczyć mi jakąś książkę? Z tego co pamiętam, masz bardzo ciekawe książki. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Jasne, chodź zaraz ci coś wybierzemy. - powiedział Lupin i po chwili weszli do pokoju obok. Podszedł do swoje półki na książki i obejrzał je dokładnie, po czym wyjął jedną i podał jej. - ta będzie idealna, potem powiesz mi czy ci się podobała. - uśmiechnął się. 
- Dobrze, postaram się ci ją szybko oddać. Dziękuje i dobranoc, Remus. - powiedziała Tonks i musnęła go delikatnie w policzek, po czym wyszła z pokoju i poszła do swojej sypialni.
Zaczytana w książce Tonks, nie zauważyła kiedy zaczęło lekko grzmieć. Kiedy usłyszała potężne odgłosy i błyskawice, przeraziła się i postanowiła pójść na dół po coś do picia. Zeszłą po cichu ze schodów i udała się do kuchni, gdzie nalała sobie soku z dyni i weszła do jadalni, gdzie zastała Remusa.
- Nie możesz spać? - spytała Tonks, uśmiechając się i zajmując miejsce obok niego.
- Nie umiem spać kiedy pada deszcz, a ty, czemu nie śpisz? - spytał Lupin, patrząc na nią.
- Szczerze? Boję się burzy. - powiedziała cicho Tonks i gdy usłyszała kolejny grzmot, podwinęła nogi pod siebie.
- Spokojnie, nic się przecież nie stanie. - uśmiechnął się do niej Remus i objął ją ramieniem.
- Łatwo ci mówić. - mruknęła Tonks, przyciskając się kurczowo do niego.
- Wiesz jaki jest najlepszy sposób na takie rzeczy? Stanąć okiem w oko. - uśmiechnął się.
- Nie, jeszcze nie jestem tak dziwna. - powiedział, po czym Remus wybuchł śmiechem.
- No tak, to prawda. - powiedział rozbawiony.
- No wiem. Pora chyba wracać do łóżka, idziesz? - spojrzała na niego Tonks, wstając z krzesła.
- Tak, idę. Chyba zaraz się przestanie padać. - uśmiechnął się, po czym oboje wyszli z pokoju i ruszyli w kierunku schodów. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz